środa, 22 września 2010

"nowy rok" dzień dwieście sześćdziesiąty czwarty.

wtorek.

rano o dziewiątej umówione spotkanie z przedstawicielem firmy od hali. ogólne zażenowanie ograniczonymi możliwościami projektowania nas uziemiło. pozostało obśmiać temat i pogodzić się z faktem, że wiele się tu zrobić nie da.

skończyłem zatem bardzo szybko, poza tym miałem wiele do załatwienia. zanim ruszyłem na podbój szczecina spożyłem kanapki z resztką paszteciku, nakarmiłem kota, zgarnąłem to, co miałem załatwić i wyruszyłem. udało się wszystko prócz przelewu, ale tak to jest, jak się dziwnym trafem nie zapisało ostatniej cyfry numeru konta.

przede wszystkim umorzyłem najbardziej obciążający dług, jaki miałem, poza tym zwiedziłem aptekę, real, żabkę i błyszczący narożnik w galaksy. byłem też w jysk'u, gdzie po minimum 3 stórki stoją nie szafki, a jakieś rupiecie z dykty, zwiedziłem media markt, gdzie, podobnie jak w empiku - nie ma cod 7, a wszędzie docierałem spacerkiem, dzięki czemu na koniec dnia udało mi się obetrzeć pięty w rozchodzonych butach. najwyraźniej siedzący typ pracy bardzo upośledza kondycję.

oczekując wieczorem na telefon obejrzałem pierwszą część r.evil dla przypomnienia, potem udałem się na ostatni spacer i można było śmiało zakończyć dzień. przed snem po pół gingers'a na głowę w ramach toastu za upominek i w końcu kima.

hit dnia: a wiesz, że kangurzyca ma 3 waginy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz