sobota, 18 września 2010

"nowy rok" dzień dwieście pięćdziesiąty czwarty.

sobotni dzień w pracy spędziliśmy z F na świętowaniu. tego dnia premierę miała siódma odsłona CoD'a.

podjarani zajawkami na jutubie szykujemy się na wydatek rzędu 120-130 zł.

jako że w okolicy 23:00 miałem wyruszyć ze szczecina nocnym pociągiem, postanowiłem odebrać swoje mienie od rodziców B. dogadałem się w kwestii godziny i zaraz po pracy pojechaliśmy. w tramwaju zjedliśmy pablikową pizzę z jakąś dziwną zieleniną, co to jej nazwy nie pamiętam.

pogadaliśmy, wymieniliśmy wrażenia z wydarzenia sprzed kilku tygodni. w końcu pojawiły się długo wyczekiwane zdjęcia i trzeba powiedzieć, że fotograf stanął na wysokości zadania. nam też udało się wejść mu w kadr.

jako że miało mnie nie być do poniedziałku - przyszykowaliśmy się do przeprowadzki kota. niestety tym razem miał mieć tylko towarzyszkę, bo rudy uciekł z mieszkania.

wieczorne pakowanie z toną glutów w nosie wlekło się, ale w końcu wyszliśmy, w torbie miałem materiału na cały tydzień, ale biorąc poprawkę względem ostatniego występu w rewie i lipsku, wolałem więcej podźwigać, niż np chodzić pół dnia z mokrymi stopami.

zgarnęliśmy z kontrastów graty, zamówiliśmy taksówkę bagażową, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy w stronę dworca. "w tym pociągu nie ma kuszetek" okazało się wierutnym kłamstwem, ale szczerze mówiąc chyba w pierwszej klasie było nam wygodniej.

pojechaliśmy. kierunek - Biała Podlaska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz