sobota, 18 września 2010

"nowy rok" dzień dwieście pięćdziesiąty dziewiąty.

czwartek.

praca, zakupy, impreza.

w pracy chyba nic szczególnego, kolejne poprawki.

w kerfurze coś na obiad i dwa różowe fresco, a do nich krewetki. H pokusił się o danielsa, bo stwierdził, że jakoś należy opić nowy telewizor.

w mieszkaniu zatrzęsienie towarzyskie, smażenie krewetek, picie, rozmowy o dzieciach, znienawidzonej pracy. kuchnia i korytarz po prostu wrzały.

niestety rano o 7 pobudka, więc jeszcze przed północą wszystko się dla nas skończyło. tuż przed spaniem wydarzyło się coś niepokojącego, zatem nie spałem zbyt dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz