sobota, 18 września 2010

"nowy rok" dzień dwieście sześćdziesiąty.

piątek. ciężki poranek, z pośpiechem do pracy.

tego dnia również owocnie. propozycja folderu, ostatnia wizualizacja, dyskusja przy białym, a potem indywidualne rozmowy przy szklanym konferencyjnym.

tu od razu poprawka do czwartku. w pracy byłem może z godzinkę, bo od ósmej do około piętnastej siedzieliśmy na seminarium remmers'a z A i F.

deszczowy poranek zalał drugie dajśmany, zatem nigdy więcej nie kupię tam butów na okres wiosenny, jesienny, a na pewno nie zimowy.

na mokre skarpety nie pomogła nawet kostka wysoko higroskopijnego materiału, którego próbki można było zabrać ze sobą z wykładów w hotelu panorama. może położenie nie jest specjalnie dostępne, ale trzeba przyznać, że robią dobre jedzonko. można powiedzieć, że ten dzień przeżyłem dzięki firmie remmers.

kiedy wracaliśmy z F już do biura, uderzyliśmy w bardzo konkretną rozmowę, którą w pył rozniosło to, co stało się w piątkowy poranek w drodze do auta.

jechaliśmy pod teatr polski zapoznać się osobiście z tematem konkursu. wyszło parę trudnych zagadnień, więc zobaczymy co z tego wyjdzie.

dzisiejsza przerwa w pracy całkowicie przespana. powrót do pracy na wieczór, obróbka zdjęć, ogarnięcie tematów do folderu i w końcu telefon o skończonej zmianie.

na szczęście prócz róż w kwiaciarniach są tulipany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz