środa, 6 stycznia 2010

nowy rok noc szósta.

zaczynam dużo pisać - dobrze.

kiedy dziś o tym rozmawiałem z O. doszło do mnie, że na dobra sprawę sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje nastroje. nie w każdej sytuacji oczywiście.

istnieje samookaleczenie ale istnieje też samolecznictwo - również, a właściwie głównie to psychologiczne.

miłe dźwięki słuchanej muzyki, otaczanie się pięknymi w naszym rozumieniu przedmiotami, wspaniałymi ludźmi, a przede wszystkim myślami sprawiło dziś, że mój dzień minął niebiańsko mimo, że miałbym na co narzekać. ale po prostu o tym nie mówię, nie potrzebuje się nad tym głębiej zastanawiać, wolę pomyśleć o tym co miłego się wydarzyło - z dobrych wspomnień nie trzeba się leczyć, nie drążą w nas. natomiast wszystkie codzienne syfy - i tak powrócą, i tak trzeba będzie się z nimi rozprawić, dlatego lepiej najeść się tym co w danym dniu było najlepsze, żeby następnego dnia stoczyć walkę, a nie wojnę, w której walczymy bardziej z własnym strachem, ze swoją słabością, niż z problemem.

pojawiła się też inna rozmowa właściwie trwała jeszcze przed chwilą. E ni z dupy ni z pietruchy rzuciła do mnie... cytuję:

"To, co wielu ludzi nazywa kochaniem, polega na wybraniu jakiejś kobiety i ożenieniu się z nią. Wybierają ją! - przysięgam ci, sam widziałem. Tak jakby w miłości mogło się wybierać, tak jakby to nie był piorun, który strzela w ciebie i zostawia cię zwęglonego na środku patio. Powiedz, że wybierają, bo-je-kochają, ja myślę, że jest na odwrót. Nie wybiera się Beatrycze. Nie wybiera się Julii. Nie wybierasz ulewy, która zmoczy cię do suchej nitki, gdy wracasz z koncertu."

(właśnie się dowiedziałem - julio cortazar - "gra w klasy")


E
miałeś tak?

ja
bo ja wiem

E
nie wiem czy praca nad związkiem z kimś wybranym, o kim myśli się, że się kocha nie jest de facto owocniejsza

ja
możliwe
ale wtedy zakochujesz się nie w osobie, a w idei bycia razem
w Twoim obrazie związku, a nie we wspólnej uczuciowej decyzji
nie da się spłaszczyć miłości bez konsekwencji

E
ha, widzisz ile ludzi tyle zdań na ten temat
ale kto mówi o spłaszczeniu jej?
ja mówię o świadomym jej budowaniu i rozpaleniu jej bez ognia od pioruna

ja
bardzo rozsądkowy związek by z tego wyniknął
myślę że to by sprawilo zbyt wiele wątpliwosci w pewnym momencie
choć z drugiej strony "miłość od pioruna" też sprawia wątpliwości
kurwa miłość jest pojebana

E
bo jest!

ja
zresztą jakby mnie ktoś wybrał i by się okazało że de fakto ktoś na siłę mnie próbuje pokochać wyłącznie z założenia to bym się z tym czuł zwyczajnie źle
czułbym się wyraźnie oszukany i zmanipulowany

E
nie to nie tak
no nie wybiera się osoby do której się nic nie czuje

ja
tak to rozumiem
nawet jeśli ta wykreowana miłość byłaby prawdziwa koniec końcow

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz