wtorek, 5 stycznia 2010

nowy rok dzień piąty.

zaczynam być podejrzliwy.

nawet głupi kuiz na fejsbuku zapowiada rok sukcesów sygnowany zdjęciem z wielkimi cycami

no ale było nie było dziś też odniosłem sukces

wspomniany wczoraj CAD zaliczony bez żadnego problemu i właściwie wbrew logice na 4.0 - nie protestowałem.

muzycznie wyżywam się teraz w klimatach z filmu 500 days of summer (szczególnie sweet disposition - poniżej)

film jak dla mnie przełomowy, oglądałem 2 razy w ciągu niespełna 2 tygodni. polecam wszystkim - tak irytującego filmu o miłości nie widziałem bardzo dawno albo i wcale. mimo wszystko muzyczka która wpadła mi w ucho (i to nie tylko ten jeden utwór) jest zaskakująco pozytywna, gdyby oglądać ten film po wysłuchaniu wszystkich ścieżek OST, zapewne byłbym podwójnie zszokowany zawartością filmu. aż mnie ciary przechodzą - nawet świadomy zakończenia przeżyłem pełną irytację po raz drugi (i pewnie nie ostatni).

tak więc dobrej passy ciąg dalszy. snuję kolejne plany w zasięgu max 24 godzin bo muszę przyznać, że zajęć i pomysłów mi nie brakuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz