czwartek, 28 stycznia 2010

nowy rok dzień dwudziesty ósmy.

już właściwie dwa-dziewięć, ale często mi się zdarza ostatnio zapomniec o tym, że mam otwarte okno nowej notatki. tym razem znów przez mediatekę.

to co wczoraj miało miejsce dziś niestety na siebie miejsca już nie znalazło, zastąpił to oczywiście powrót laptopa. tęskniłem za takim wieczorem jak wczoraj, plumkająca w tle muzyczka była rewelacyjna, no a przynajmniej do czasu jak nie skończyła się ta oprawiona niezrozumiałą dla mnie cyrylicą płyta jazzowa... potem zapuściłem kolejny starszy placek, który zagościł u mnie po raz pierwszy. spodziewałem się rewelacji, ale sory Was wszystkich bardzo... Was rozumiem tu jako wiernych fanów The Doors... dla mnie to była płytka muzyka, nic specjalnego. boli? cóż... mnie nie bolało, tylko nudziło.

wcześniejsze pójście spać nie miało absolutnie żadnego związku z tym, że i tak wstałem spóźniony :/ dammit! szajse! fosse! fak! kurwa! i japierdole! nienawidzę i gardzę soba w takich momentach, wstyd niesamowity, ale tylko po fakcie, bo jak jeszcze ciągle leżę, nie widzę w tym nic złego. nie ma na mnie dobrego bata, bo jak widać masochizm psychiczny to mój główny fetysz.

no ale w końcu powstało moje ciało, chwilę po nim mój umysł. prysznic błyskawiczny, pakowanko i standardowe sprawdzenie trzech miejsc w dwóch kieszeniach: pac! klucze są, pac! portfel jest, pac! telefon na miejscu, można iść. no i poszedłem.

roztopy. nienawidzę, ale dziś mnie ucieszyły po tych wszystkich wczorajszych wizjach i proroctwach "będzie metr śniegu!" itd. podążyłem do rakpola odwiedzić cudowną młodą ekspedientkę ( mhmmmm :D ) i jak już odebrałem pianki i tekturę, ruszyłem w bój zmierzyć się z wiatrem i zaśnieżonym chodnikiem.

dojechałem szczęśliwie. makietowanie trwało ponad 6 godzin, przez które zjedliśmy mega pizzę, ale przede wszystkim zrobiliśmy... podstawkę pod naszą makietę. ale ale! nie byle jaką. dostanę zdjęcia, to się pochwalę :)

po opuszczeniu uczelni jak zwykle spontaniczny telefon do E. szybka gadka, umówieni na szybką kawę. była tak szybka, że niech długość tego akapitu Wam to rozjaśni. (byłoby o czym pisać, ale jak już rozmawialiśmy, wszystko, co ląduje w internecie, zostaje tam na zawsze - mowa co prawda o jutjubie, ale powiedzmy, że ten przypadek też się tu zalicza, prawda E? :P )

no i wsio, wylądowałem w domu, ale ale! podchodzę do bramy kamienicy. wyciągam zawczasu klucze. otwieram. widzę, że jakiś typ podchodzi i też chce wejść. sylwetki nie znam więc ani dziędobry, ani nawet głowy nie odwróciłem, co się będę gapił na człowieka? wchodzę, on za mną. wchodzę po schodach. patrzę na dół. a on stoi i patrzy na górę. tak - na mnie. klołsap i mocne wytężenie umysłu. widziałem go wczoraj. u B! takkk... to był jego brat ;P 3 zdania i każdy w swoją stronę.

zanim siadłem do pracy "rozejrzałem się" po internecie. i w jego czeluściach odnalazłem na często odwiedzanym ajemjuar ( http://imyouare.com/ ) remiks piosenki Hollywood niejakiej Marina & The Diamonds

rewe----lacja! intrygujący głos, przeciekawy akompaniament. słowem - moja nowa miłość. polecam, artystka dopiero zaczyna, ale tak się składa, że premiera debiutanckiej płyty jakoś na dniach (koło 15 lutego)

no i siedzimy sobie tak dalej z lapciakiem, jeść nam się chce, więc on nic nie dostał, a ja zjadłem kanapki. i do kurwy nędzy skończył mi się mój wielki słoik majonezu. po tygodniu! zniesmaczony faktem (bo przecież nie majonezem) wysłałem w opisie na gg błagalne "sprzedają gdzieś pieciolitrowy majonez?". ku memu zdziwieniu saratelka napisała do mnie, cytuję:

http://www.czgdubis.abc24.pl/default.asp?kat=10831&pro=182501 http://marketeo.com/pl/Oferta/majonez-sa%C5%82atkowy-33-wiadro-5-kg-273782.html wiaderko można użyc ponownie - chociażby wymiotując do niego po zjedzeniu 5 kg majonezu :P smacznego

w skrócie - tak, gdzieś sprzedają.

3 komentarze:

  1. heh, znajomy rytuał przed wyjściem z domu ;)

    a co do Mariny, to ostatnio często puszczali jej "Hollywood" w trójce, od razu mi to w ucho wpadło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a zauważyłaś, że to piosenka o "polish girl in america"?? polecam posłuchać na jej stronie/ majspejsie albo lastefemie.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, ostatnio wczytałam się w tekst i byłam trochę zaskoczona, że śpiewa o Polce zaczarowanej holiłudem.. :P
    zajrzałam na myspace, w sumie to wersja znam z radio, może jest tam parę dodatkowych wersów.
    fajny głos ma babka, i sposób operowania nim, śpiewania czyli że.

    OdpowiedzUsuń