środa, 27 stycznia 2010

nowy rok dzien dwudziesty siodmy.

bedzie wyjatkowo bez polskich znakow, bo nie mam kompa i pisze z komorki, a tu poprawne napisanie wszystkich slow po polsku zajeloby mi wieki.

snieg po prostu nie do wytrzymania. ledwo zaczely znikac zwaly sniegu z zeszlego czasu, a tu znow wspaniala informacja o nieustajacych jak pomoc matki bozej opadach. tylko dzis spadlo jakies 15cm tego wspanialego okazu wody w proszku, strach sie bac co bedzie rano. a rano nie byle jaka misja - musze zwiedzic 2 sklepy i zmontowac jakies materialy na makiete mediateki... i to nie bedzie klej i nozyczki tylko jakies przerazajace ajedynki w sporych ilosciach. dlatego tez nie mam dzis wieczorem kompa (nocuje i spoczywa u B), bo nie wyobrazam sobie jutro smigac z kompem, tona papieru i kolejna tona pianki.

brak kompa poza tym to dosc szczesliwe rozwiazanie patrzac z pozycji horyzontalnej w jakiej sie teraz znajduje. odespie, zregeneruje sie i jutro bedzie mozna sie pieknie wykazac wytrwaloscia w projektowaniu.

dzis tez bylo wytrwale. co prawda spozycie trzech puszek napoju taurynowo-kofeinowego bylo do tego konieczne, ale halo, spalem tylko dwie i pol godziny.

wydaje mi sie ze juz napisalem dwa razy tyle tekstu co od poczatku roku przez te wszystkie dni, ale to zapewne efekt mikro-klawiatury na jaka jestem teraz skazany. no ale nie ma, ze boli, jest o czym pisac wiec, lets kontinju!

wazna rzecza z punktu widzenia mojej webmasterskiej kariery jest nowy link na szczycie "projektow i realizacji" i jak widac o dziwo to nie o pleciudze mowa, a o nowej stronie kabaretu szarpanina ( http://www.szarpanina.pl ).

i to nie koniec przechwalek, choc drugie wydarzenie to bardziej sprawa wzruszenia i dumy niz chwalipiectwa, ktore jak wiadomo jest mi nie obce. otoz drodzy panstwo, macieju, platerze, zyberku, cyborgu, cycu, placku i wszyscy okolicznie zebrani, moja wspaniala wspoltowarzyszka zajec rysunku, teraz studentka architektury na 1 roku a do niedawna uczennica M i moja - Z - otrzymala jednoglosnie przyznana piateczke, zaliczajac tym samym w pieknym stylu rysunek na 1 semestrze. duma rozpiera, tym bardziej ze do prawdy rzadko sie zdarza taka jednomyslnosc prowadzacych w kwestii taaakiej dobrej oceny, a poza tym, ze sam mialem czwore w chwili gdy konczylem swoj 1wszy semestr... lezka wzruszenia panuje caly wieczor odkad sie dowiedzialem, bo to oznacza jedno - nigdy sie co do Ciebie nie mylilem Z. brawo, gratulacje po raz kolejny. i tym pieknym akcentem powracam do zycia offline, sluchajac starych jazzowych winyli sympatycznie trzaskajacych tuz nad uchem.

2 komentarze: