sobota, 30 stycznia 2010

nowy rok dzień trzydziesty.

jak mając osiem złotych bawić się do piątej na imprezie? takie rzeczy tylko w hormonie. no i tylko z najlepszą ekipą. w sumie mówiąc w skrócie "dobre uczynki" zawsze się kiedyś zwracają.

będzie niespójnie, jakoś nie umiem tego wszystkiego połączyć bo każde wydarzenie z innej beczki.

...

tak jak M okazała się być tak na prawdę D, tak wczoraj K okazała się tak na prawdę K. i właśnie z K, zwaną K od nazwiska na K, z G i S wybieramy się we wtorek na łyżwy!

...

Z jak widmo zniknęła szybko i niepostrzeżenie

...

pozdrowienia dla O, która nadal nie jest w stanie błogosławionym

...

powrót o piątej nie wróżył specjalnie dobrego samopoczucia podczas zajęć, ale... nasze wspaniałe licealistki mają już ferie, dlatego trzeba było zajęcia odwołać, także razem z Z mieliśmy dziś wolne, co wykorzystałem na dwa bardzo zajmujące zajęcia. po pierwsze caaały dzień leżałem odpoczywając jak nigdy, od czasu do czasu przysypiając. po drugie zaspokoiłem swój muzyczny głód odpalając na gruwszarku CocoRosie (polecone przez O), które doskonale nadawało się do formy wypoczynku jakiej się oddałem. ale żeby nie było tak doskonale na plejliście znalazł się przypadkiem Atari Teenage Riot, który zdecydowanie nie nadaje się do spania i po zestawie wszystkich znalezionych utworów coco moje uszy były gwałcone muzyką, której gatunek mówi sam za siebie - digital hardcore.

i wsio, teraz po tym jak wstałem o 19, ogarnąłem się i dotarłem do rodziców oddaję się kolejnym czasotrwoniącym zajęciom, jak oglądanie dżejmsa bonda i jego "ślicznych dupeczek" w tiwi, a w chwili obecnej pisząc przedostatnią w tym miesiącu notatkę, słuchając uwielbianego przez moją siostrę - B - dżefa bakleja.

nawiasem przyznam, że wszystko co moja, jak sama się nazwała, sister of mersi napisała kilka dni temu w komentarzach - zgadza się w stu procentach. tak, piszę to oficjalnie - moja siostra ma rację i co więcej to wszystko na prawdę była jej zasługa. fin.

2 komentarze: