wtorek, 19 stycznia 2010

nowy rok dzień osiemnasty.

wiele nie trzeba mówić... pleciuga...

jeśli ja to dziś zakończę to będę wnie-bo-wzię-ty. zbyt późno sie wstało, zbyt wcześnie się nie pójdzie spać...

a co dobrego? wbrew pozorom jednak coś - przepyszne gołąbki na obiad i kolację, a poza tym kawka w vincencie na tkackiej (szczerze polecam) w ramach obgadywania kolejnego zlecenia. niby się powodzi ale studia stawiam pod znakiem zapytania...

oby to zakończyć jak najszybciej. w końcu jeśli G wyprzedzi mnie z muzeum to jestem w plecy o butelkę malibu. także dupę za pas i do dzieła! i tak od 3 dni sobie powtarzam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz