piątek, 8 stycznia 2010

nowy rok dzień ósmy.

za dużo rzeczy mi ostatnio wychodzi.

np - nie obudziłem się na dzisiejsze kolokwium ;P - wszystko dokładnie tak jak pisałem, nie lubię kiedy los się buntuje przeciwko temu czego się spodziewam ;)

no ale jak się ma przyjaciela to człowiek nie zginie. telefon o wpół do dziewiątej uratował mój dzień.

zresztą ominąć takie kolokwium to jak przegapić super komedię, na którą miało się bilety do kina. myster C miał najwyraźniej ważniejsze rzeczy na głowie by spędzić kolokwium razem z nami w sali zajęć. no i jakoś tak wyszło, nie wiem dlaczego, że mimo nieprzygotowania napisałem ponad spodziewaną normę.

...

jak gadamy z G prze internet - lecą bluzgi, fochy, groźby i zażalenia w ilościach które mimo abstrakcyjności pojęć można by zapewne wycisnąć z powietrza. wizyta w pleciudze natomiast - w 4 oczy, w wyluzowanej atmosferze - przebiegła bezboleśnie i bardzo efektywnie. czeka mnie pracowity uikent.

...

jakbym wpisał w listę IMPASYBUL-TU-DU-IN-2010 zrobienie filmu to miałbym pierwszy ajtem do wykreślenia. za jakiś czas ruszamy do produkcji - ogólny scenariusz gotowy, technologie znane i lubiane, więc to kwestia znalezienia kilku wolnych chwil, dopracowania szczegółów, a potem już tylko efekty specjalne, czołówka, napisy końcowe i wchodzimy w świat produkcji audiowizualnych. HELL YEAH!

nie oceniając dnia przed zachodem - miłego popołudnia, zabieram się do batalii z odkurzaczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz