niedziela, 24 stycznia 2010

nowy rok dzień dwudziesty czwarty.

całkiem nieźle. 10 godzin snu po wyczerpującym i niekończącym się nadal projektowaniu strony pleciugi. śpię w dzień, pracuję w nocy. dla mnie to najlepsza opcja, nikt się w nocy nie wierci, nie przeszkadza, nie zaczepia przez internet. cisza i spokój. z jednej strony mega dobrze mi się pracuje, z drugiej czuję się jak robinson własnego pokoju pełnego kurzu, drobnoustrojów, kapsli, puszek i innych potworów czyhających na podłodze na moje życie. na szczęście winamp aka piętaszek dotrzymuje towarzystwa. nad ranem przyjdzie fala i jeśli moja flashowa tratwa nie będzie gotowa... śmierć przez utopienie. na szczęście po drugiej stronie ogromnego oceanu czeka na mnie projekt mediateki i inne przyjemności dnia codziennego.

jak zabraknie sił, wyślę swojemu ciału i umysłowi puszkę z listem pisanym tauryną, natomiast aby życie miało przyjemniejszy smak, wpieprzę czwartą tabliczkę białego alpengolda. i zrobię to już w tej chwili, HA!

2 komentarze:

  1. Twój jadłospis mnie przeraża. Dlaczego nie ma opcji Gość w podpisie komentarza. zaniepokojona siostra :P A.

    OdpowiedzUsuń
  2. pomóc ci wynieść śmieci znowu? lol btw 5 sezon himym jest OSOM!!!

    -sister of mercy-

    OdpowiedzUsuń