czwartek, 4 marca 2010

nowy rok poranek sześćdziesiąty trzeci.

kolejny raz wstaję o 8 rano. zupełnie naturalnie. podoba mi się takie budzenie. 3 godziny między pobudką, a śniadaniem. kawa. zapach mielonej mnie świetnie nastraja, dla towarzystwa rozpuszczalna. rozkoszuję się. ale nie kawą. ja piję, bo chce mi się pić. rozkoszuję się widokiem. poranek słoneczny pod każdym względem, teraz niebo zaszło chmurami.

wczoraj. ile miałem zrobić tyle zrobiłem. bonusowo T.A.U. i kolejny etap porządków na komputerze. systematyka zaczyna się rodzić. powoli, zwykle co nagle to po diable, choć ostatnio przestaję się tym przejmować. gadanie. rower (15min/7,8km/985kcal/p152).

wieczorem selekcja winylowa. jakieś stare nagrania. skrzypce, potem fogg. wygląda uroczo. z książką. facet+igła+nitka. ponoć nietypowy widok, ale zimne klucze wypadające przez dziurę w kieszeni należało ujarzmić.

piwo u D. potem hormon. piwo, wino, wódka. 23:30 w domu. mikromusic, rozmowa. [...] odpowiedzialny. nie chodzi o strach, o ucieczkę, czy obawy. przeciwnie [...]. plany na popołudnie. gorzej niż plany. misja.

do porannej kawy stockfinster, do bloga IAMX.




a teraz niedokończona kanapka, rower, itd...

dzień dobry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz