sobota, 13 marca 2010

"nowy rok" dzień siedemdziesiąty drugi.

od paru dni męczę dubstep. kilka dni burial'a, a w chwili obecnej trochę mocniejszy i zdecydowanie bardziej do gustu przypadający distance.

ostatnio wypadam z rytmu tygodnia. nie wiem jaki mamy dzień, nawet kminiąc nad blogiem nie jestem w stanie umieścić wszystkich wydarzeń w odpowiednich momentach nie wysilając się przy tym choć odrobinę.

niby opisywanie zdarzeń miało poprawiać pamięć, a tymczasem chyba ją raczej zastępuje niż wzmacnia...

no ale wysilając się:

model otoczenia w budowie, jestem już po pierwszym poważnym etapie więc jest dżi. zbyt długa praca zawsze przyspiesza potrójnie moją przemianę materii, ale na szczęście zostałem uratowany od głodowania trzema pączkami i po dłuższej chwili znów zostałem sam pracując nad piastem. ja przy kompie, K na koncercie, potem umówieni w hormonie. piast, php z ciotką, rower znów na piątce (15min/9,8km/688kJ/p154). potem leniwie się ogarnąłem i kierunek -> h jak szmata.

długo niby tam siedziałem, ale było dziwnie. nie podobało mi się. nie przez klimat samego klubu, ale przez to wszystko co się tam wczoraj działo. takie odczucia pół na pół, a na wyjściu informacja, która mnie już tylko utwierdziła w przekonaniu, że nie chce mi się tam więcej siedzieć. potem już tylko spacer do domu, szybciorem kanapki, ząbki i lulu. nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem.

rankiem przeżyłem zdziwienie o godzinie ósmej, no ale że tak powiem - moja sprawa. dospałem, przygotowałem pokój do makietowania dla dziewczyn i jakoś się ten czas potoczył. grupa zgrana więc w natłoku rozmów mogłem spokojnie opuścić co jakiś czas pokój - a to żeby zrobić wczesny obiad, a to żeby pozmywać kuchenkę, takie tam domowe prace. ostatnio przypadają mi do gustu. no ale nigdy nic sam dla siebie ;)

no a teraz z jakimś lekkim entuzjazmem siedzę i w sumie z niczym mi się nie spieszy. jak zwykle - jest co robić, ale w tej chwili w końcu czuję wewnętrzny spokój. jakoś to się tak wszystko fajnie dziś pozgrywało. się wyspałem. na rysunku rewelacja. nawet słońce wyszło.

mimo że to środek dnia - dzień dobry, zmykam na rower, a potem jakiś spacerek, bo ładnie na dworze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz