niedziela, 14 marca 2010

"nowy rok" dzień siedemdziesiąty trzeci.

wczoraj rowerek (15min/9,6km/676kJ/p145). potem miał być spacer, ale nastąpiła nie tylko zmiana planów, ale i pogody. wolny byłem dopiero po 19, a że czas zapieprzał, a ja się wlokłem to co chwila się z nudy z kimś zagadywałem i ostatecznie wszędzie przez cały dzień byłem spóźniony.

tyle. cała reszta wieczoru aż do teraz to masa osobistych wydarzeń.

jedno powiem - więcej nie piję czerwonego wina, bo się po nim płacze.

---

jedna dygresja z jednej ze wczorajszych rozmów. zapominam. jesteśmy w czasach, w których wstając rano i nie pamiętając jaki jest dziś dzień tygodnia nie mamy problemu z szybkim ustaleniem takiej informacji - komórka, komputer, internet, telegazeta w tv. era informacyjna. wszystko z łatwością można sobie zapisać dla utrwalenia, szczegóły pracy trzymamy na skrzynkach mailowych, przypomnienia w komórkach zwalczają stres zapomnienia. no ale właśnie im więcej mamy pewności, że każdą informację da się odtworzyć tym gorzej z naszą pamięcią. nikt jej już nie używa, nie ćwiczy. nikomu już nie jest potrzebna.

uzależnienie od elektroniki śmiało można by przemianować na globalną bezprzewodową cyborgizację. nie trzeba nam wszczepiać czipów. nosimy je w kieszeniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz