niedziela.
drugi dzień Bożego Narodzenia.
pobudka, szybkie pakowanie, stock dla "tatusia" w całodobowym i siedemdziesiątką piątką na dworzec. dwie godziny w pociągu, ledwo 10 minut spóźnienia i spotkanie za rogiem. :*.
w dalszej drodze rozmowy o śniegu, goleniu itp.
w ciepłym, przytulnym domu powitanie od progu z dwiema psinami, potem buzi z mamusią, graba z W.
dzień spłynął przy stole - mnóstwo pysznego jedzenia, wódka popijana sokiem.
po całym dniu obżarstwa spacer z psem. mróz i zeszklona z wierzchu, chrupiąca pod nogami, gruba warstwa śniegu.
po powrocie prysznic, a w telewizji lepiej być nie może. taki z nikolsonem.
przed spaniem chatka puchatka, rozdział drugi.
chrrrrrrr...
Reklama ku końcowi!
14 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz