sobota.
generalnie jak przystało na dzień po weselu - kac. niby nic złego, ale w perspektywie wieczornej imprezy urodzinowej A dość karkołomne.
ból głowy sprawił, że byłem lekko upośledzony, ale wytrzymałem do wieczora. wyskoczyliśmy do kerfura na małe, kocie zakupy, gdzie miało miejsce małe spotkanie między regałami, a potem już tylko do akademika i rozpoczął się wieczór. zakończył się schematem - H+F, czyli hormon i farma. w piwnicy znów było mnóstwo znajomych twarzy, więc szybko zapomniałem, że boli mnie głowa i bawiłem się całkiem nieźle :D
dodatkowo kiedy zostaliśmy z R sami przy stoliku, padła świetna propozycja, więc już się nie mogę doczekać co z tym będzie :D
Reklama ku końcowi!
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz