niedziela, 19 grudnia 2010

"nowy rok" dzień trzysta pięćdziesiąty drugi.

sobota.

generalnie jak przystało na dzień po weselu - kac. niby nic złego, ale w perspektywie wieczornej imprezy urodzinowej A dość karkołomne.

ból głowy sprawił, że byłem lekko upośledzony, ale wytrzymałem do wieczora. wyskoczyliśmy do kerfura na małe, kocie zakupy, gdzie miało miejsce małe spotkanie między regałami, a potem już tylko do akademika i rozpoczął się wieczór. zakończył się schematem - H+F, czyli hormon i farma. w piwnicy znów było mnóstwo znajomych twarzy, więc szybko zapomniałem, że boli mnie głowa i bawiłem się całkiem nieźle :D

dodatkowo kiedy zostaliśmy z R sami przy stoliku, padła świetna propozycja, więc już się nie mogę doczekać co z tym będzie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz