piątek.
w nocy panika. przypomnienie o ślubie. niestety nie dam rady, zła godzina.
rano śniadanko, co samo przypełzło. bułeczki, sałatka, parówki. ja zjadłem sałatkę zagryzając bułkami, kot zjadł resztę. dostało mu się.
popołudnie na rysunku z koszulą i wieszakami. dobre humory i zapach temperowanego grafitu.
wieczór taki jak zwykle ostatnimi czasy. po północy wizyta w hormonie na "weselu". piękna panna młoda, dużo znajomych, tańce. skończyło się późno, czyli wcześnie.
Reklama ku końcowi!
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz