kolejna późna, zimowa pobudka. za oknem tona śniegu.
czwartek. w alter ego wystawa, na której nie byłem, w lulu pokaz na który nie miałem czasu.
ale udało się co innego. spotkanie po powrocie. niby pół roku, a zestarzeliśmy się tak szybko jak świeże pieczywo.
pod wieczór galaksy i krótkie rozglądanie się za upominkami na za tydzień (!). rozstanie w przejściu podziemnym i dwunastką do pętli. w uszach "poeci", pod nogami to takie białe.
po powrocie do domu chwila przy komputerze i przed północą spacer na fontanny. późny obiad - penne carbonara i przed drugą byłem w domu. dokończyłem post o albumie SOVA (Mikromusic), odbyłem muzyczną podróż przez internet w celu zapoznania się z idolami Grosiakowej i przed szóstą rano chyba byłem "już" w łóźku.
Reklama ku końcowi!
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz