niedziela, 27 czerwca 2010

"nowy rok" dzień sto siedemdziesiąty siódmy.

177 to sobota.

ostatni rysunek, więc trochę nostalgicznie i z lekkim stresem i niedowierzaniem, że zakończyłem kolejny, czwarty już rok nauczania.

wczoraj jeszcze, dobrze wspomnieć - rocznica śmierci M. Jacksona. pamiętam, jak się o tym światowym wydarzeniu dowiedziałem rok temu. Ł napisał do mnie w nocy, gdzieś w trakcie wykańczania projektów w ósmej sesji. brzmiało co najmniej nierealnie, ale cały następny dzień trąbiły o tym wszystkie media. wszystkie bez wyjątku. no i tak jak w przypadku WTC, śmierci Karola Wojtyły itd - nie czuć tych upływających dni, zbierających się bardzo szybko w miesiące i lata.

no bo przecież nowy jork - to już będzie 9 lat, papież - 2. kwietnia stuknęło 5 lat.

za chwilę tak samo będziemy się dziwić, że już przyszedł 10 kwietnia itd, itd...

zbiera się tych wydarzeń, ale każde pokolenie ma swoje tragedie. aktualnie jest tego znacznie więcej, bo informacja rozchodzi się w tempie błyskawicznym i wkrótce każde takie wydarzenie będzie jak żałoba narodowa za kadencji nieżyjącego prezydenta - zbyt pospolita, aby o niej pamiętać choćby po tygodniu.

refleksji ciąg dalszy pociągnę również w klimatach śmierci, umierania, przemijania czasu. Wielki Chrzest Ziemi mianowicie zaskoczył mnie tej soboty bardzo ciekawy fragmentem, który pozwolę sobie zacytować. nawiasem wspomnę, że cała ta książka zawiera tyle treści, że spokojnie się założę, że każdy, nie tylko ja, może śmiało zrecenzować ją tak: autor chyba siedział w mojej głowie! tak, Jerzy Byrecki po prostu wlał w tę książkę tyle różnych przemyśleń, z którymi sam osobiście się od czasu do czasu borykam, że czuję jak mi się to wszystko elegancko układa, bo w końcu ktoś wziął się do roboty i to wszystko zapisał, co nie jest (z własnego doświadczenia) takie łatwe.

no ale do meritum:

- Pomyśl - odpowiedział. - A może to ty się zawahałeś. Może nie byłeś gotowy, żeby to przyjąć. Może Pan Bóg cię tylko pytał, a ty Mu tak odpowiedziałeś. To nie ma znaczenia, co to było i ile razy cię w życiu spotkało. Może było kiedyś tak, że to czekało na ciebie po lewej, a ty skręciłeś w prawo i nawet nie wiesz o tym, że to mógł być twój finał. I nigdy się tego nie dowiesz. To może być w każdym momencie, którego nie jesteś w stanie przewidzieć, ale Pan Bóg cię pyta, a ty Mu odpowiadasz... nie wiesz. ja też nie wiem, ale myślę, że tak może być. Co ty na to?

czułem, jakby to ostatnie pytanie było do mnie. w każdym razie odpowiadam, jak główny bohater - To ma sens. [...]

i powiem Wam więcej - ta książka zmusza mnie, aby ją czytać. i to właśnie w tramwajach i autobusach, gdzie przejazd służy tylko przemieszczaniu się w przestrzeni i czasie, który się na ten przejazd traci. bezpowrotnie. to jest dziesięć, czy dwadzieścia minut, w których mogę być o parę stron książki dalej, lub to zmarnować i nigdy już więcej nie mieć tych minut. główny bohater ma bardzo konkretnie wyliczony czas swojego końca i przelicza minuty które mu zostały.

ja o czymś podobnym pisałem tu, w ostatnim akapicie. jednak to zupełnie co innego, kiedy nie wiadomo ile tego czasu jeszcze jest. dlatego tym bardziej bierze mnie schiza na myśl, że nawet nie wiadomo, czy zdążę przeczytać tę książkę, lub też, że nie czytając jej w tramwaju teraz - stracę strony książki, która pojawi się w moim życiu jako ostatnia, bo zwyczajnie zabraknie czasu. zabraknie życia na te parę stron, bo zmarnowałem ten czas wcześniej.

teraz to już nawet mam wyrzuty, kiedy śpię za długo.

no ale zejdźmy z tych torów, nie ma co płakać, w końcu, jak ostatnio gdzieś przeczytałem - tylko śmierć jest za darmo, a i tak kosztuje życie.

z internetowych fascynacji polecam, szczególnie osobom chorobliwie zorganizowanym, portal semi-społecznościowy listography.com. bardzo prosty pomysł, a ideowo bardzo interesująca strona, bo trochę chodzi tu o lans, trochę o ułożenie swoich spraw, trochę o inspirowanie siebie nazwajem, niekiedy po prostu poprzez czytanie planów zupełnie nieznajomych nam osób.

i tyle chyba, wystarczy w sumie, bo już nie ma co pisać o szczegółach. są chyba nieistotne. no i na nie też stracę swoje minuty, w których można by np... coś stworzyć?

dla zainteresowanych - w książce Byreckiego fragment znajduje się na 165 stronie mniej więcej od dwóch trzecich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz