środa, 9 czerwca 2010

"nowy rok" dzień sto pięćdziesiąty dziewiąty.

no i jak pomyśleli, tak zrobili. pobudka o 7:00, 7:30 pod żabką, małe poranne zakupy z bonusowymi czterema litrami soku kryjącego niedoszłe bilety na opener.

czyhanie na pełną godzinę, a w międzyczasie produkowanie prezentacji z materiałów skompletowanych już 3 miesiące temu. poranek snuł się do wpół do pierwszej dość wolno, dając mi spokojnie zakończyć pracę.

na uczelni prezentacja wypaliła znakomicie. mowa na żywca okazała się o wiele bardziej płynna niż takie układanie sobie wszystkiego w głowie. potem tylko się człowiek blokuje, bo zapomniał jakie słowo jest następne, a tak, poszło gładko i spontanicznie.

w tramwajach znów chrzest dający odpocząć od wszechobecnego ostatnio słońca.

popołudnie już bardzo na luzie praktycznie do samej nocy. ponownie kładłem się spać w towarzystwie lektury kryjącej w sobie tyle powagi co i humoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz