wtorek, 6 lipca 2010

"nowy rok" dzień sto osiemdziesiąty szósty.

poniedziałek. poranne przebudzenie dość wczesne. jakbym znów wracał do kondycji sprzed paru miesięcy. najdziwniejszy poranek w moim życiu, bo pierwszy raz z przyczyn politycznych poczułem dreszcz na plecach. obudziłem się, zacząłem myśleć o tym, kto w końcu zostanie prezydentem i zrobiło mi się słabo na samą myśl, że mógłby wygrać J. na szczęście info sprawdzone na tvn24.pl wskazywało na dwu-i-pół-procentową przewagę Komorowskiego nad rywalem przy danych z 95% okręgów. brzmiało dobrze, ale po informacjach z wczoraj niczego nie można było być pewnym.

na szczęście udało się, panie Bronku. właściwie przyznajmy to szczerze - cieszę się, że nie wygrał pański kompetytor, ale skoro już na Pana głosowałem (no przynajmniej w pierwszej turze) to daj Pan czadu i pokaż, że "da się!". przydałby się w końcu ktoś mądry do sprawowania funkcji wizytówki Polski, a na takiego pan wygląda, więc powodzenia.

nawet, powiem otwarcie, dotarła do mnie jakaś refleksja gdzieś przez ostatnie dni, że może z tym Jarkiem to jakaś medialna nagonka, przesada ze strony Polaków, może padłem ofiarą zdania większości i skoro nie mam własnego, przyjąłem je jak własne, ale po stwierdzeniu męczeńska śmierć w odniesieniu do ofiar wypadku w smoleńsku, moje sumienie zostało błyskawicznie uspokojone.

no ale dość o wyborach. poniedziałek niemal w połowie spędzony przy php, szarpaninie i kilku innych stronach. mała rozgrzewka przed większym biznesem. przynajmniej taką mam nadzieję, tak to widzę :) niepoprawny optymista, co?

poza tym jakieś pomniejsze szpakowe zleconka, więc ogółem rzecz biorąc - zaczyna się powoli.

wieczorem znów skrable, tym razem przy drinkach z poweselnej wódki, poza tym świece itp.

a no i ciekawa opcja na połowę lipca od chłopaków z kabaretu, jadę z nimi na dwa występy puszczać dźwięki do skeczy :D w tygodniu poprzedzającym jeszcze jakieś próby, więc będzie na pewno ciekawie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz