wtorek, 6 lipca 2010

"nowy rok" dzień sto osiemdziesiąty piąty.

niedziela.

wszystko boli. jak dzień wcześniej.

no ale żyć trzeba. niedziela spędzona na dogorywaniu ale nie tylko. o 13 wizyta G i wspólne tworzenie kolejnej już strony dla szarpaniny. wkrótce premiera nieco odświeżonej, zmodyfikowanej wersji. się pochwalę jak tylko ruszy pod oficjalnym adresem.

kilka godzin babrania się w grafice i php, kilka spisanych pomysłów i wsio.

reszta dnia to już tylko dwie partyjki skrabli, wspólne gotowanie, masa makaronu zjedzona przez cały dzień.

ze względów, można powiedzieć zdrowotnych, bo ledwo się ruszałem, nie uczestniczyłem w wyborach. wstyd. po raz pierwszy w życiu, mając do tego prawo... zatem wieczorem wyrzuty sumienia, kiedy zobaczyłem sądażowe 51% dla kaczyńskiego. szedłem spać ze szczerym niepokojem o to, co się stanie z Polską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz