środa, 28 lipca 2010

"nowy rok" dzień dwieście szósty.

niedziela.

jakieś dzikie zakupy w stylu pęseta, pilniczek, waciki i niwea. nie dla mnie to wszystko na szczęście - co prawda wielkiego problemu nie było, ale krępacja wzrastała wraz z czasem który spędzałem przed masakryczną ścianą z różnymi przyrządami do pseudo-masochistycznych czynności pielęgnacyjnych.

poza tym niewiele, ale wystarczająco do zaplanowania poniedziałku. nowy grafik K dał nam dwa następne dni wolne, zatem wieczorem tuż przed spaniem pkp.pl, rozkład pociągów i rano nad morze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz