piątek, 23 lipca 2010

"nowy rok" dzień dwieście trzeci.

czwartek. tu już trochę więcej.

ostatnio albo zjada mnie stres, albo pożera ta wszechogarniająca duszność. pogoda już nie jest taka piękna, ale nadal nie ma czym oddychać.

ogólnie rzecz biorąc czwartkowy weekend elegancko spędzony na kinie w porncornem i pepsi, potem na deptaczku z piwkiem i margaritką, potem dobitka ze znajomymi i na koniec chwila w hormonie. stwierdzam co następuje: przyda się jeszcze wydłużyć detoks, bo wcale mi się tam jakoś rewelacyjnie nie siedziało.

no i proszę, niby trzy dni, a nie ma o czym pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz