niedziela, 21 lutego 2010

nowy rok dzień pięćdziesiąty pierwszy.

druga tegoroczna pięćdziesiątka rozpoczęta w sposób nieprzeciętny z uwagi na pewne detale. niby normalna sobota - po imprezie? CHECK! wróciłem mega późno? CHECK! rano rysunek? CHECK!

ale...

mimo powrotu o chorej godzinie - budzik 8:30 nie musiał wyć długo. obiecane budzenie telefoniczne wykonałem i poszedłem spać dalej nie dostając konkretnej odpowiedzi względem mojego pytania... odpowiedź dostałem godzinę później, ale za to z efektem natychmiastowym. "lubisz francuskie ciasto? - yhyyy... - będę za 4 minuty, no może 6 - CO?!?!". w tym momencie zrywam się na nogi, choć z lekkimi porannymi lagami na umyśle i w ciągu 4 minut otrzeźwiałem, ogarnąłem cały pokój sprzątając swoje legowisko, szykując kawę, przebierając się i ogarniając poranną toaletę.

zatem poranek był doskonały. kawa z pianką - istne latte, niczym wieloletni znawca sztuki kawiarnianej, do tego kruasanty i piękne czyste niebo, przepuszczające poranne światło wprost do pokoju.

żeby nie było za słodko to oczywiście nie trwało to specjalnie długo - pojawiły się moje młode kursantki, a K wymknęła się po krótkim czasie do uwielbianej przeze mnie pracy.

4 godziny zajęć dłużyły się jakoś wyjątkowo toteż nie obeszło się bez efektów nudy - pegazus, kibord i strzelanie z recepturek podczas gdy dziewczęta pięknie się wyżywały artystycznie.

po tym jak już opuściliśmy graciarnię, w której odbywają się zajęcia uskuteczniłem rower i tu nie było już wesoło. w kwestii wyjaśnienia... przez ostatnie dni wszystko wyglądało dość dobrze i z dnia na dzień wykręcałem lepsze wyniki, działając na zasadzie czternaście-jeden czyli 14 minut stałej intensywnej jazdy, a na końcu minuta sprintu. moje osiągi były liczone w pewnej konkretnej skali trudności ustawionej, jak się teraz okazało na około 5-6 w skali dziewięciostopniowej. no to dzielnie podkręciłem sobie dziś na 9tkę co okazało się zgubne. ledwo wytrzymałem 15 minut, nie mówiąc o tym, że o sprincie nie było mowy, a puls - do 175 uderzeń... po tym nieco zwirtualizowanym 15minutowej jeździe jak pod górkę przez 7,9 km (utrzymując średnią prędkość 31,6kmph) padłem na jakieś pół godziny i nigdy więcej sobie czegoś takiego nie zrobię... może sobie być ten lewel, ale nie przy takiej prędkości, oooj nie...

jak już jednak doszedłem do siebie i moja krew nieco zwolniła swój bieg szybko się ogarnąłem, wyruszyłem na obiad mamusi (perfect!), a potem imprezka urodzinowa u kuzynki J. zupka, jedzonko, wódzia, napoje gazowane i tak przesiedzieliśmy z moją durną siostrą do około 23 kiedy to wyruszyłem na poszukiwanie skarbów. i tu by się wszystko normalnie skończyło, ale ########## #### ####-####### ### #### #### ########## # ##### ########### ####### ##### ####### ### #### ####, ## #### "#### #### ## ########? - ### - ## #### #####" ##########, ######## ###, ##### ### "#### ##### ## ##### #####? - ###" ## ### ### ####, ###### ######... ##### ####### ## ######## ###### ### ### ### ######## ## ### ###### ######. ##### ### ## ### ####### # #####, ############# ###### ### ####### ######## ######## - #####! # ##### ##### ### ##### ## #### ## #### ##### ############# ### ##### ##### # ### #####. ########## - # - ###### #### ### #########, ### ####### ##### # ###### ########## # #####, ### ### ######## # ####, # ##### #########, ## ## #### ######### ####### ############, #-############# ###### ## ##### ###### ##### # ##### ##### ######## #### #### ###### ###########... ### ######## ##, ## ######, ## #### ### ######## #### ## #######, # ##### ######### ##### #%...

# ## ### #### ########## #######, ##### ## ##### ## ##### ### #######, ### # ##### ########## ## ### #######. # # #### #### #####, ###### ## ########## ##########, ## ##### ### ######## ##### - ####### ### ## ## #### #####!

poza tym zbaczając z tematu i kończąc dzisiejsze dywagacje - kelnerki nie są łatwe!

---

ps. cenzura ze względu na batalion ratunkowy, którego się spodziewałem, zawsze niezależnie od sytuacji coś takiego następuje więc nawet nie próbuje dyskutować. śmiem jednak zachować jeden cytat z komentarza mojej siostry aby mniej więcej pamiętać i dać do zrozumienia co tam mogło być - "(...) i sie pierdol"

1 komentarz:

  1. Ojej no proszę.. :) Zwracam honor i w takim razie nie zawieszam lektury ! A wogóle co to ma być, że nie można komentować jako gall anonim - koniec imprezy, nie ma takiego blokowania anonymousów !:D

    OdpowiedzUsuń