wtorek, 9 lutego 2010

nowy rok dzień czterdziesty.

dzisiejszy dzień sponsoruje "nareszcie".

nareszcie mam jakąś kasę na koncie.

nareszcie ruszyłem coś w sprawie dyplomu.

nareszcie po 3 latach łyżwowej abstynencji udało mi się wybrać w świetnym towarzystwie na lodogryf i pośmigać przez godzinkę po tafli, zaliczając kilka (nie moich :P ) gleb. rzecz jasna nie skończyło się na łyżwach, był też jabcok i dobre piwko, a na koniec, z pełnym pęcherzem, przesympatyczny spacer do domu.

poza tym spotkanie z J, znów przypadkowo w komunikacji miejskiej.

ogółem - dzień udany, wręcz "ledżen... łejt foryt... deeeryyyy!"

było osom, mam nadzieję, że jutro egzam z kada też pójdzie osom...

nawiasem... przyda się format c:\ bo panoszy się po kompach jakaś zaraza, na którą nie ma skutecznego (jak dotąd) lekarstwa.

ps. K okazała się być nie tylko K, ale wręcz K.K.!

1 komentarz: