cały dzień się jakoś wyjątkowo wypełnił. po uczelni pomidorowa, dyskusja o zupach, potem chwila relaksu, telefon do J i spotkanie na szczycie z reddsami, winem i pizzą live.
na wieczór już tylko spotkanie pod budownictwem, spacerek, powrót do domu, himym, californication, kolejny redds i lulu.
sto czternasty dzień rozpoczęty rysunkiem. co prawda nie w plenerze, plan padł przez niestabilną pogodę, ale za to z kolejnym reddsem i masą śmiechu.
a teraz szybko się ogarnąć bo to będzie bardzo intensywny dzień.
pozdro ziomy ;D hahah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz