środa, 18 sierpnia 2010

"nowy rok" dzień dwieście dziewiętnasty.

niedziela. właściwie TO był dzień w którym usłyszałem mojego dramowego guru. jeden z piękniejszych dni tego roku - wstać, ubrać buty i pójść chłonąć muzykę.

utopijnie niemal.

6 rano już ruszyłem w stronę dworca. podładowana za zeta komórka (szacunek dla organizatorów za taką organizację) doprowadziła mnie dżipiesem na miejsce. i teraz już zostało tylko czekanie na pociąg, przejazd do kutna, przesiadka i podróż do domu.

pomijając fakt, że osobówka z płocka to był jeden mały wagonik, a w interregio do szczecina zwiedziłem tylko korytarz, było ok, bo po 14:00 byłem już w domu. w i-er'ce spotkałem K, DJ'a z alter, ale poza tym towarzyszyła mi tylko empetrójka i słuchawki za 3,60. jakość tak marna, że w sumie zastanawiam się dziś, dlaczego sam sobie nie śpiewałem. byłoby to równie żenujące akustycznie, a zaoszczędziłbym dla świata baterię AAA.

doczłapałem do domu, prysznic i... myślałem, że pójdę spać, a tu niespodzianka. dotrwałem do samego wieczora, mimo że na oparach życiowej energii.

podsumowując festiwal - wiele ciekawych nowych dźwięków, wiele doświadczeń i nauczka na przyszłość.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz