niedziela, 1 sierpnia 2010

"nowy rok" dzień dwieście dwunasty.

sobota. ciężka sobota.

po imprezie budziłem się kilka razy, ale dopiero o 15:00 stwierdziłem, że jestem w stanie zacząć dzień. swoją drogą na dobrą sprawę musiałem, bo o 17 już musiałem opuścić 4 ściany i powoli udać się w stronę dworca. dziś grill u F w stargardzie.

mimo jakichś 20 minut zapasu, mimo czekania na peronie JAK ZWYKLE biegliśmy. okazało się zwyczajnie, że to nie ten peron.

w jakieś 11 osób wbiliśmy do pociągu przejmując nad nim władzę, ruszyliśmy. po godzinie byliśmy już na ogródku.

najadłem się jak w czasie świąt i to nie tylko kiełbasą, a i karkóweczką, pieczoną kukurydzą, sałatkami różnej maści, chlebem ze smalcem itd itp etc...

z piciem było już ostrożnie, bo i tak miałem z lekka ciężką głowę.

udany wieczór zakończyliśmy kładąc się spać. tu można by skończyć, jednak dzięki dziewczynom uda się tu jeszcze dopisać parę słów.

[...] to moja macica! [...]
[...] ubaw po suty [...]

...i wiele więcej ciekawych wypowiedzi dało się słyszeć tej nocy. cała jazda na szczęście skończyła się w odpowiednim momencie i można było powrócić do snu.

1 komentarz:

  1. tekst "ubaw po suty" -miażdży suty, jak mawia współczesna młodzież. :)
    mi zmiażdżył:P

    OdpowiedzUsuń