środa, 6 października 2010

"nowy rok" dzień dwieście siedemdziesiąty ósmy.

wtorek.

wydłużane do granic spanie, a potem bardzo mocno przyspieszonym marszem poleciałem do novotelu. godne, na prawdę godne szkolenie. firma procad przygotowała zajęcia profesjonalnie. 3 sale, co godzinę zmiana tematu. możliwość wyboru tematów, podział odpowiedni dla każdej branży. można było nie tylko posłuchać wykładów, ale i samemu spróbować sił w obsłudze programów.

opuszczałem imprezę oczarowany revitem i doskonałą organizacją. no może jeden minus - nie najadłem się zanadto.

jak przystało na tatusia - pojechałem dać dzidzi jeść, a później jak przystało na kochającego "mąża" pojechałem odebrać z pracy "żoncię". zrobiliśmy sobie mały spacer. szukając pomysłu na coś ekstra w magazynie HOT odnalazłem reklamę art party. nie po raz pierwszy projektowałem grafikę do tego informatora, ale o wiele przyjemniej patrzy się na własną reklamę własnej imprezy :D

w drodze w okolicach zamku kolejny telefon w sprawie rysunku. można powiedzieć, że dwie pieczenie na jednym ogniu. aż się nie mogę doczekać soboty.

dość mocno wiało, więc po paru chwilach na ławce z widokiem na odrę poszliśmy w stronę centrum. spragnieni jedzenia szukaliśmy w głowach miejsca, gdzie można by pójść na szamę. po nitce do kłębka trafiliśmy do el tapatio, gdzie prócz smacznego obiadu i piwka mieliśmy chwilkę wyłącznie dla siebie, ponieważ o tej godzinie lokal był niemal całkowicie pusty. ludzie zaczęli się pojawiać dopiero chwilę przed naszym wyjściem.

i w sumie tyle. wieczorem pochłonął mnie temat imprezy, która już miała się niemal rozsypać w drzazgi, no ale udało się. zapraszam w takim razie przy okazji w czwartek na 19:00 do Alter Ego na wernisaż zdjęć Oli Kornatowskiej, a później na piwo i imprezkę. czas wystartować z nowym, trzecim sezonem imprezy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz