niedziela, 17 października 2010

"nowy rok" dzień dwieście osiemdziesiąty dziewiąty.

... żeby nie powiedzieć, że już zrobiło się czarno-białe. może nawet czarno-szare, bo brak mi w tym wszystkim światła, które jeszcze tak niedawno dawało mi normalnie iść przez każdy dzień, nawet ten najbardziej rutynowy.

sobota. dwie trzecie roku. tuż po północy telefon na poratowanie.

ostatnio staram się żyć tym, co napisałem 16 marca:

"zaufanie, spokój, stabilizacja i pewność to nie jednorazówki. trzeba je dawać codziennie, a wtedy pomnożą się. niech w tym wszystkim będzie jeszcze odrobina nadziei, a będzie można spać spokojnie. miasto białych kart:

Nadzieja jest jak sól, nie napełni brzucha, ale nadaje chlebowi smak (...)"

no i co ja mogę powiedzieć. ostatnio mój sen nie jest zbyt spokojny. najgorsze jest oczekiwanie. nie wiadomo kiedy, nie wiadomo co, a sól zaczyna się kończyć.

...

silikonowy żwir dla kota wygląda trochę jak sól kamienna, pojechaliśmy po niego do tesko autem. dawno nie prowadziłem samochodu. miło było przypomnieć sobie, jakie to przyjemne. jeśli pogoda przygotuje odpowiedni moment, może uda się pojechać nad szmaragdowe. poza tym w planach "wakacje" za jakieś 3 tygodnie.

jak czytam sobie to wszystko od początku to widzę, że data lubi się powtarzać.

szukam powodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz