niedziela.
w zasadzie cała przespana. no, w każdym razie do około 18:00 kiedy to ruszyłem na podbój prysznica. wyszliśmy z domu, K na babskie pogaduchy, a ja z osprzętem z żabki do biura. odgrzebałem rizona, pobawiłem się nieco, posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i po pierwszej wracałem do siebie zahaczając o kordeckiego.
yy, no i to by było na tyle.
Reklama ku końcowi!
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz