wczoraj po chwili spędzonej w domu wyruszyłem na podziwianie nowej wykładziny. obiad, jackass 2. głupota ludzka nie zna granic, ale poza tym, że chłopaki z jackassa to małe dzieci w ciałach starych facetów - sam czułem się nie lepszy oglądając to i zaśmiewając się na scenach, w których ewidentnie ktoś się zwija z bólu. człowiek jest tak prosty. rozrywka porównywalna do starożytnych igrzysk.
po powrocie walka z ałtokadem. szit happens, nie chciał się zainstalować, no ale nie ma czasu, na 19:00 wystawa m.in. zdjęć DM.
mała, kameralna, zdjęcia całkiem ciekawe. kilka zwróciło na dłużej moją uwagę. cyjanotypia, slajdszoł, wino, woda z cytryną i kawa. paru znajomych i mała książeczka o śmierci.
późnym wieczorem rezygnacja.
zwłaszcza, że wspaniały ałtokat nadal nie jest zainstalowany na starym pakardzie. trudno, zostaje arkichad. potem chwila pogawędki na temat koła, californication, parówki i spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz