niedziela, 23 maja 2010

"nowy rok" dzień sto czterdziesty trzeci.

samotność mnie dobija, leci już kolejna kartka z notatkami, które powstają w trakcie pracy. okazuje się, że mam więcej planów niż by się mogło wydawać. czyli wszystko ze mną w porządku, no może oprócz pamięci.

gdzieś w międzyczasie przypomniało mi się o jeszcze jednej istotnej rzeczy, która wydarzyła się w ciągu przerwy. otóż dnia 130 zostałem na przystanku zaskoczony nieziemsko. przyjaciel poprosił o świadkowanie na jego ślubie. nic, no może prócz bolących zębów, nie mogło zepsuć tamtego wieczoru. i nie zepsuło. ten zaszczyt przyćmił nawet wizję egzaminu.

tyle ze wspomnień, dziś należy się stolat pewnej osobie, ale zanim pojechałem po cichu to wyświętować ogarniałem rokerowy wtorek. sprawdzanie sprzętu na 2 dni przed imprezą okazało się dobrym wyjściem, bo wyszła sprawa braku kabla oraz stołu, toteż jest jeszcze czas by to wszystko pozałatwiać.

wieczorem w tvp2 szarpanina. kto by pomyślał, że zajdą tak daleko w tak krótkim czasie. potem pół piątego elementu, którego początku nigdy nie widziałem, a potem już tylko powrót do domu ze słuchawkami na uszach. oprócz dubstepu, który oczywiście kocham, przez jakieś 17 minut brzmiał w nich najpiękniejszy głos na ziemi.

i wsio. teraz chwila przy monitorze i lulu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz