sobota, 29 maja 2010

"nowy rok" dzień sto czterdziesty ósmy.

udało się. 147 zakończony udanym nowym nabytkiem. testowany od 3 dni sprzęt ma się dobrze i zadowala efektami pracy. no może poza zapierdzielającym i świszczącym wentylatorem, no ale w końcu nie byle jaki zasilacz tego potwora obsługuje. 750W robi swoje, więc jest co chłodzić, a i pewnie opłaty za prąd lekko podskoczą... i to bynajmniej nie z radości.

no ale w końcu można normalnie pracować, bez ciągłego kurwajapierdolu pod nosem.

instalka za instalką, tak od trzech dni w sumie (patrząc na to, że dziś jest już 149).

148 był dniem udanym z kilku powodów. pierwsze to na pewno ciasto z truskawkami, za które wypłaciłem należne buzi, bo było po prostu doskonałe. ale jeszcze po kolei. obudziłem się rano aby spakować dysk, zabrać się do B po kilka kolejnych programów. zaproponowałem mu wsparcie sprzętowe przy jego pracy konkursowej, które okazało się zbawienne, a przynajmniej odebrało większość stresów. poza tym zaopatrzony w kilka ciekawostek filmowych wyruszyłem znów w stronę miasta, aby w kordku wszamać obiadek u ukochanej :) po chwili spędzonej w grzejącym się na potęgę, dwunastopiętrowym bloku pognałem do domu aby przyszykować sprzęt pod rendery dla B. szybka i sprawna akcja, wszystko gotowe, zatem leciałem dalej. krótkie spotkanie po 17stej z A na lotników, a potem w piąteczkę na rodła i na uczelnię.

a tam - jedno z ważniejszych wydarzeń na naszej uczelni - Jerze Byrecki - człowiek niezwykły w samej swej osobie obchodził w galerii FORMa swój książkowy debiut i oficjalną premierę. Wielki Chrzest Ziemi zakupiłem bez chwili wahania. człowiek, który mówi w tak interesujący sposób, musiał napisać coś wielkiego. cała oprawa niesamowita. fragmenty czytane przez Stanisława Heropolitańskiego, wino i chleb ze smalcem. wszystko w jakimś takim patetycznym, aczkolwiek przyjaznym nastroju. tuż przed otwarciem premiery przeczytałem fragment z losowej strony gdzieś na środku i już wiedziałem, że chcę jeszcze.

najciekawsze jednak było to, co sam autor miał do powiedzenia:

(...) urodziłem się w roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym pierwszym. w toku dwutysięcznym dziesiątym napisałem książkę. (...) odpowiedź na pytanie o życiorys chyba najlepiej mówi o tym człowieku.

(...) a teraz mała chwila prawdy - to nie ja napisałem tę książkę (...)

bo niby pisało ją życie, niby to my wszyscy ją pisaliśmy i piszemy nadal, jednak ja się tu, drogi panie Jurku nie zgodzę, bo w takim stylu niewielu potrafi się wypowiadać, a do takich mądrości może każdy dojrzewa, ale niewielu udaje się tą teorię stosować w praktyce. wierzę, że pan jest tym wyjątkiem.

w pewnej chwili delikatnie oderwałem się od słuchania, bo dostrzegłem zabawną sytuację. na jednym z przeciwwłamaniowych prętów przy piwnicznym oknie galerii zasiadł wróbel. był tak strasznie podniecony tym, co się wewnątrz galerii działo, jakby wiedział, że to coś wyjątkowego.

sam wspominam pana Byreckiego z pierwszego roku zajęć jako kogoś nietuzinkowego, choć jeszcze nie wiedziałem dlaczego. teraz dojrzałem do zdania, że jest to jeden z niewielu architektów na naszej uczelni, o którym śmiało można mówić artysta.

zatem, mimo jeszcze nie wypakowanej z torby książki, polecam gdzieś kiedyś, choćby na chwilkę zajrzeć do Wielkiego Chrztu Ziemi. zaręczam, że warto. po kilku fragmentach wygłoszonych na premierze i po tym fragmencie, który wylosowałem, jestem tego pewny.

oszołomieni osobą doktora opuściliśmy galerię. i tak na szybko, po kolei wyliczając - ciasto, dżutub, czat z B, hormon. w hormonie nietypowo - pół mojego roku studiów, toteż poczułem się jak na żołnierskiej. nadrobiłem mocno nadwyrężone kontakty. zahaczając po drodze kurnik nastał czas kimania.

mimo pełnej trzeźwości rano jakiś dziwny ból głowy, chyba bardziej na zmianę pogody niż kaca. zresztą na kacu nie chciałoby mi się robić na śniadanie naleśników ;) a co! zrobiłem!

no i tak jakoś dziwnym trafem dobiega połowa dnia 149. ciekawi mnie przełom 149/150, bo może się okazać po wczorajszej rozmowie z F, że...

nie zapeszać, napiszę jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz